Andrzej z Plutycz sprzedał drogi prezent od Kołodziejczaka? Tak się tłumaczy
Andrzej z Plutycz z programu "Rolnicy. Podlasie" w 2021 dostał prezent od Michała Kołodziejczaka. Lider Agrounii podarował mu belarkę. Ta w tajemniczych okolicznościach zniknęła z gospodarstwa rolnika. Pojawiła się teoria o spisku, na którą sam zainteresowany zareagował błyskawicznie.
Andrzej z Plutycz przez wiele lat nie mógł liczyć na pomoc w sortowaniu traw, słomy i siana. Gdy wszedł w posiadanie prasy belującej, wiele się zmieniło. Dzięki sprzętowi mógł formować siano w zwarte bele, co ułatwiało przechowywanie i transport.
Dostał ją od Michała Kołodziejczaka, który specjalnie na ten cel zorganizował zbiórkę funduszy. Wpłat dokonało ponad 1300 osób — zebrano ponad 67 tys. zł. Na profilu Agrounii znalazł się wtedy specjalny wpis, w którym podziękowano osobom wspierającym gwiazdora "Rolnicy. Podlasie".
Rolnicy, którzy na co dzień pokazują nam w tv, jak żyją – a jak wiecie, nie żyje im się łatwo – dziś mają swój wielki dzień.[...] Kupiliśmy belarkę wspólnymi siłami. To jest nasza siła. [...] Jak trzeba, to protestujemy, jak trzeba, to pomagamy. [...]. Wszystkim, wielkie dzięki — napisano.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Czy Jarosław Kret ma kontakt z Beatą Tadlą?
Andrzej z Plutycz nie mógł długo cieszyć się praktycznym prezentem. Początkowo ochoczo z niego korzystał, jednak widzowie jego kanału zauważyli, że nagle przestał. Pod jednym z nowych materiałów na YouTube pojawiły się podejrzenia, jakoby potajemnie sprzedał podarowaną maszynę.
Czy to prawda, że prasę, którą dostaliście od Kołodziejczaka, sprzedaliście? - wprost zapytała jedna z internautek.
"Rolnicy. Podlasie". Andrzej zepsuł belarkę od Kołodziejczaka?
Gdy plotka przybrała na sile, krytycy przypomnieli o informacji przekazanej jakiś czas temu przez znajomego Andrzeja Onopiuka mieszkającego we wsi Strabla. Waldek uważa bowiem, że prasa została uszkodzona przez niezdarnego rolnika po roku użytkowania. Dowiedział się o tym, ponieważ regularnie bywa w Plutyczach.
Andrzej zdołał jechać po takiej wielkiej trawie, a w tej wielkiej trawie był taki wielki pieniek, na który najechał. Wszystko uszkodził i połamał — cytuje "Tygodnik Rolniczy".
W obliczu zamieszania gospodarz poczuł się wywołany do odpowiedzi. Zaprzeczył teorii kolegi i oświadczył, że belarka nie została sprzedana, ale rzeczywiście jest zepsuta. Pokazał, jak za pomocą ciągnika i lawety transportuje ją do serwisu w celu naprawy.