Selena Gonez to piosenkarka, aktorka oraz była partnerka Justina Biebera. Jej ostatnia publikacja wzbudziła wśród odbiorców spore emocje. Gwiazda wyraziła bowiem niepokój związany z masową deportacją mieszkańców USA, którzy nie mogą udokumentować swojego pobytu.
Emocjonalne nagranie stało się powodem do zażartej dyskusji pomiędzy sympatykami republikanów (do nich należy Donald Trump) i demokratów. Pierwsi otwarcie krytykowali postawę celebrytki, określając jako niepatriotyczną.
Głos w jej sprawie zabrał nawet kandydat na senatora. Sam Parker w reakcji na rozpaczliwy materiał wezwał, by jego autorka też została deportowana. Wówczas kontrowersyjne nagranie zostało usunięte. Ale groźba deportacji nie była powodem, dla którego tak się stało.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Daily Mail" dotarł do znajomych artystki, którzy wyjawili, dlaczego się przestraszyła. Uznała, że wyrażanie swojej niechęci wobec polityki nowego prezydenta może zaszkodzić jej biznesowo — zniechęcić republikańskich klientów do zakupu produktów marki kosmetycznej sygnowanej jej nazwiskiem.
Istniała również możliwość, że straciłaby część słuchaczy, którzy opowiadają się po przeciwnej stronie politycznej barykady. Dotychczas Selena Gomez starała się zachować apolityczność. Tę postawę, mimo medialnego szumu, dalej próbuje podtrzymać.
Selena Gomez tłumaczy się z nagrania o deportacjach
W obliczu biznesowego ryzyka po raz kolejny zabrała głos w sieci. Wytłumaczyła, że empatia wobec osób, które muszą opuścić USA, powinna być dla każdego wartością uniwersalną. W kilku wcześniejszych wypowiedziach zaznaczała, że wiele amerykańskich rodzin wywodzi się z imigrantów. Gwiazda ma meksykańskie korzenie.
Selena Gomez trudną tematykę poruszyła także w filmie "Living undocumented" wyprodukowanym przez Netflix. W produkcji zwrócono uwagę, że część mieszkańców USA żyje w permanentnym strachu przed deportacją.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.