Na początku tego roku zmieniła się ekipa gospodarzy "Pytania na śniadanie". Z porannym pasmem TVP pożegnała się m.in. Katarzyna Cichopek, a jej miejsce zajęła Katarzyna Dowbor. Od tego czasu śniadaniówka notuje niezadowalające wyniki oglądalności.
Program wciąż przechodzi zmiany, które mają przywrócić mu dawną świetność. Nowa formuła ma przyciągnąć zarówno młodych, jak i starszych widzów. 65-letnia prezenterka wierzy, że przyniosą zamierzony skutek.
Drodzy państwo, będzie dobrze, tylko nas oglądajcie — zaapelowała w rozmowie z agencją Newseria Lifestyle.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Katarzyna Dowbor nie poprzestała na tych życzeniach. Przyznała, że razem z całym zespołem "jest przejęta tym wszystkim", co dzieje się w "Pytaniu na śniadanie" i na bieżąco śledzi wyniki oglądalności. W najnowszych badaniach dopatrzyła się promyczka nadziei.
Według dziennikarki media robią błąd, tak kategorycznie podchodząc do klasyfikowania "Pytania na śniadanie" za "Dzień dobry TVN", a czasem także za "Halo, tu Polsat". Pomiędzy konkretnymi wynikami "nie ma dużych różnic".
My bardzo się staramy. I myślę, że po tych zmianach, które były, bo umówmy się, że zatrzęsła się telewizja publiczna, ale ona powoli już staje na wszystkie nogi, dobrze sobie teraz radzimy i liczymy na naszych widzów. Wierzymy w to, że część osób wróci do nas — oznajmiła.
"Pytanie na śniadanie" straciło widzów. To początek końca śniadaniówki?
Na razie nic nie wskazuje na to, by zła passa TVP miała się zmienić. Z danych Nielsen Audience Measurement wynika, że "Pytanie na śniadanie" z nowymi prowadzącymi ogląda 122 tys. widzów mniej niż w poprzednim roku.
Można zatem przypuszczać, że jeśli inwestycja w nową czołówkę, oprawę dźwiękową i powiększone studio się nie zwróci, władze TVP będą zmuszone do podjęcia bardziej radykalnych działań.
Nie wiadomo jednak, czy będą to ewentualne zwolnienia. Jak sądzicie, Katarzyna Dowbor zdoła przekonać widzów, czy może obawiać się o swoją posadę?
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.