Choć emerytury stale rosną dzięki corocznej rewaloryzacji, seniorzy niezmiennie narzekają na drożyznę w sklepach i rosnące ceny. Problemem wciąż także pozostają formy zatrudnienia, w oparciu, o które pracują choćby aktorzy.
Czytaj także: Spadek po Durczoku. Syn dziennikarza podjął decyzję
I choć wielu popularnych artystów zarabia spore kwoty, często jednak wypłacane są one na podstawie umów zlecenia lub o dzieło.
Taka sytuacja odbija się na ich przyszłych emeryturach, co zrozumiał aktor znany z seriali TVN-u, który pragnął pozostać anonimowy.
Aktor podał za przykład Włodzimierza Pressa, który przez wiele lat pracował w Niemczech i to tam pobiera "jakąś emeryturę".
W Polsce, gdzie pracuje od 2004 roku, również otrzymuje emeryturę, lecz jest to jedynie 42 złote i 7 groszy. Aktor zastanawia się, komu chciało się podejmować wysiłek obliczania tej kwoty – relacjonował anonimowy aktor w Plejadzie.
Jednocześnie podkreślił, że nie uskarża się na swoje sytuację i nie angażuje się w protesty, lecz uważa, że "polityka emerytalna w Polsce jest źle uregulowana".
Aktualny system w Polsce określa jako niezwykle dziwny z powodu istnienia tzw. umów śmieciowych, na których pracodawcy nie muszą odprowadzać składek. Podkreśla, że wielu ludzi zapomina, iż nadejdzie czas, gdy będą mieli 65 lat i więcej, a najwspanialsze lata będą za nimi. Wspomina, że przy niskiej liczbie odprowadzanych składek, obecne emerytury sięgają zwykle 1000-1100 złotych, co jedynie wystarczy na dobry obiad – podsumował.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.