Leszek Lichota odwiedził nasze studio, by opowiedzieć o nowym szpiegowskim serialu "Przesmyk", w którym wciela się rolę Tadeusza - szefa Związku Polaków na Białorusi. Aktor zdradził nam również m.in. na którym filmie w swojej karierze zarobił najwięcej, której roli dziś żałuje oraz, dlaczego konsekwentnie odmawia udziału w "Tańcu z gwiazdami". Cały wywiad możecie znaleźć na dole tego artykułu.
Podczas rozmowy zapytaliśmy również Lichotę o jego dzieci. W 2015 r. aktor wraz ze swoją partnerką Iloną Wrońską (również aktorką) zdecydowali, że ich dzieci (17-letni obecnie Kajetan oraz 18-letnia Natasza) opuszczą szkoły na rzecz nauki w domu. Obecnie dzieci aktorskiej pary uczęszczają do szkoły w chmurze, a Wrońska prowadzi w serwisie YouTube kanał, na którym publikuje treści dotyczące edukacji domowej. Zapytaliśmy Lichotę, jakie widzi największe grzechy obecnego systemu edukacji panującego w polskich szkołach.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jest ich mnóstwo. To jest system wymyślony w połowie XIX wieku, który miał tak naprawdę uczyć karności poprzez edukację. Już samo to, że dzieciaki muszą siedzieć nieruchomo w ławkach jest grzechem, który jest kontynuowany od 200 lat i kompletnie ucina ich kreatywność. Dalej - to, że jest nauczyciel, który mówi prawdę objawioną i z tym nie powinno się w zasadzie dyskutować. Czyli Słowacki wielkim poetą był i basta powiedział nam aktor.
- Kolejny - że jest podział na tego, który stoi i przemawia i na tych, którzy siedzą i słuchają... Że nie ma tej dyskusji, choć to się podobno zmienia. To, że jest narzucony z góry kanon lektur i tematów, które trzeba przerobić niezależnie od tego, czy ciebie to interesuje, czy nie. System oceniania i porównania. Każdy z nas jest inny. Ma inne predyspozycje, inne możliwości - kontynuował.
Aktor, którego Polacy pokochali za rolę Wiktora Rebrowa lub Rafała Wilczura w "Znachorze" jest zdania, że edukacja domowa nie wywołuje u dzieci tak ogromnego poziomu stresu, z którym muszą mierzyć się w szkole.
Później to ocenianie wpływa gdzieś na naszą psychikę - że ta jest lepsza, a ten gorszy. System egzaminów też jest dosyć ciężki. Niezapowiedzianych, stresujących sprawdzianów i kartkówek, które są zupełnie zbędne. Do tego nawał prac domowych, a to znaczy, że dzieci i młodzież pracują więcej, niż dorośli. Bo nie dość, że dziecko spędzi 6 godzin w szkole, to potem jeszcze musi 3-4 godziny spędzić nad lekcjami w domu. Kiedy jest czas na zabawę? Na kreatywność? Na dzieciństwo? Na radość życia? Jeżeli ciągle jest taki wyścig że "muszę, muszę, muszę"... - dodał aktor.
Lichota przyznaje też, że w jego ocenie czas, który jest wymagany od dzieci na naukę, jest w perspektywie całego dnia, zdecydowanie zbyt wydłużony.
Jeżeli w edukacji domowej poświęcasz dwie godziny dziennie na naukę, i to nie codziennie - ale to jest efektywny czas pracy - reszta dnia jest wolna. Możesz poświęcać się swoim pasjom, robić to, co lubisz kochasz - przyznał.
A jakich treści według aktora brakuje w polskich szkołach? I dlaczego nasz rząd ostatnio wziął mocniej pod lupę temat edukacji domowej? Odpowiedzi na te pytania również znajdziecie w naszym materiale wideo.
Zobaczcie też cały nasz wywiad z Leszkiem Lichotą:
Zobacz także: "Chciałem, żeby rzucali mną o stolik". Do dużego projektu Netflixa przygotowali go członkowie GROM-u
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.