Kacper Kulpicki| 

Maria Kaczyńska martwiła się o Prezesa. "Zdecydowałam, że zamieszka z nami"

37

Maria Kaczyńska, podobnie jak Jarosław Kaczyński, należała do wielkich wielbicieli kotów. Jednego ze zwierzaków darzyła szczególną sympatią, co widać na fotografii sprzed lat. Niebywałe, jak nazwała swojego pupila.

Maria Kaczyńska martwiła się o Prezesa. "Zdecydowałam, że zamieszka z nami"
Maria Kaczyńska adoptowała kota. Wabił się nietypowo (AKPA)

Maria Kaczyńska zdobyła serca Polaków skromnością i empatią - nie tylko do potrzebujących, ale także zwierząt. Jednemu z kotów zapewniła nowy dom. Futrzanego mieszkańca Pałacu Prezydenckiego dostrzegła w warszawskim teatrze Roma.

Zmarła żona Lecha Kaczyńskiego uświetniała swoją obecnością zbiórkę funduszy na rzecz schroniska "Na Paluchu". Gdy zobaczyła jednego z podopiecznych przytuliska, zabrała go do siebie. Nie przeszkadzało jej to, że wcześniejsi opiekunowie nadali mu dumny przydomek - Prezes.

Gdy dowiedziałam się, że Prezes jest do adopcji, że potrzebuje domu, zdecydowałam się, że zamieszka z nami. I tak, w sobotni, mroźny ostatni dzień stycznia 2004 r., Prezes pojawił się u nas - czytamy w archiwalnych wspomnieniach na oficjalnej stronie prezydenta.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Viki Gabor o kontrowersjach dot. poprawiania jej urody. "To głupota, że myślą, że 16-latka mogłaby powiększyć usta"

Maria Kaczyńska zmieniła imię kota na mniej kontrowersyjne - Rudolf. Taki wybór motywowała urokiem czworonoga, który przypominał jej o Rudolfie Valentino, włoskim aktorze kina niemego.

Babki i prababki mawiały, że był pięknym mężczyzną - tłumaczyła.

Była pierwsza dama oceniała, że jej kot może mieć ok. sześciu lat. Lubiła go za unikalny charakter i zwierzęcą mądrość. Mruczek odwzajemniał tę sympatię, co da się zauważyć na zdjęciu sprzed lat.

Zobaczcie, jak Prezes vel Rudolf łasił się do właścicielki i drapał fotel, na którym siedziała.

Jarosław Kaczyński o kotach: "Piorą się po pyskach"

Słabość do kotów udzieliła się także Jarosławowi Kaczyńskiemu. 75-letni lider PiS zajmował się m.in. Fioną, której imię zdążyła wybrać jego zmarła matka, Jadwiga. Później sprawował pieczę nad Alikiem, a także Czarusiem, którego w okolicy znalazł jeden z ochroniarzy prezesa.

Polityk nie zapomina też o żyjącym w sąsiedztwie Feliksie. Aktualnie zajmuje się dwoma ulubieńcami, ale nie ma mowy o symbiozie. Czasem futrzaki potrafią narobić sporego zamieszania.

Jakoś tam ze sobą żyją, ale pokazują, że nie ma zmiłuj, tłuką się po pyskach regularnie. Nie jestem w stanie zrozumieć powodów tych walk - koty mają swój świat - stwierdził poseł na łamach Interii.
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić