Nemo na scenie. Widzowie mocno podzieleni
Finał Eurowizji 2025 w szwajcarskiej Bazylei dostarczył wielu emocji, ale to występ gospodarza – Nemo – wzbudził najwięcej kontrowersji. Utwór w oryginalnej oprawie podzielił widzów. Jedni nazywają go przełomowym i poruszającym, inni zarzucają mu przesadę.
Nemo, znane z eksperymentalnego podejścia do muzyki i artystycznej odwagi, zaprezentowało występ specjalny, który trudno porównać z czymkolwiek innym tego wieczoru.
Przeczytaj też: Céline Dion na Eurowizji? W sieci krąży tajemnicze zdjęcie
Minimalistyczna scenografia, dynamiczne zmiany świateł, choreografia łącząca ruch sceniczny z symboliką emocji i wyrazisty kostium – wszystko to złożyło się na wyjątkowe przedstawienie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Justyna Steczkowska wprost: "Nie ma nic złego w byciu seksownym na scenie"
Entuzjazm fanów: "Nowy rozdział Eurowizji"
Wielu internautów nie kryło zachwytu. Pojawiły się głosy, że Nemo wniosło konkurs na wyższy poziom, prezentując dojrzałą, osobistą wypowiedź artystyczną. "To nie był występ – to było przeżycie" - pisał jeden z użytkowników na platformie X. Wielu komentujących chwaliło nie tylko oryginalną kompozycję i doskonałe wykonanie, ale też autentyczność i odwagę, z jaką Nemo mówi o tożsamości i emocjach.
Krytyka: "Zbyt trudne, zbyt dziwne"
Z drugiej strony pojawiła się fala krytycznych opinii. Część widzów uznała występ za zbyt abstrakcyjny, oderwany od tradycyjnego eurowizyjnego ducha. "Nie wiem, co właśnie obejrzałem – i nie jestem pewien, czy chcę wiedzieć" - napisał jeden z użytkowników X. Padły zarzuty o przerost formy nad treścią, a nawet próby "intelektualizowania" konkursu, który dla wielu ma być przede wszystkim rozrywką.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
'Unexplainable' Nemo live premiere rehearsal Eurovision 2025
Symbol zmieniającej się Eurowizji
Nemo od lat budzi zainteresowanie nie tylko jako artysta, ale również jako osoba otwarcie mówiąca o swojej niebinarnej tożsamości. Dla części publiczności występ był wyrazem siły i reprezentacji, dla innych – próbą prowokacji.
W obu przypadkach nie można mu odmówić jednego: wywołał silne emocje i poruszył temat, który wciąż budzi społeczne napięcia.