Brat Andrzeja z Plutycz kilka dni temu wzbudził dużo kontrowersji, choć motywację miał szczytną. Sprzątał teren wokół gospodarstwa, ale nazbyt pochopnie pozbył się zalegającego po krzakach sprzętu.
Bohater "Rolnicy. Podlasie" zamiast go odsprzedać lub naprawić, wszystko przemielił na złom. Internauci uważali to za wybitnie zły pomysł, jednak Jarek Onopiuk — jak się okazuje — miał z góry upatrzony cel.
Ze swoim złomiarskim dobytkiem wesół ruszył w podróż, jednak wcale nie do skupu. Niespodziewanie zawitał do sklepu z rowerami elektrycznymi, by tam... wymienić złom. Udało mu się zebrać aż tonę i 30 kg, za co mógł wybrać sobie nowy sprzęt.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
To, zdaniem podejrzliwych widzów, było "szyte grubymi nićmi". Zwłaszcza że internetowy celebryta nie podał ani kwoty, jaką udało mu się zyskać, ani ceny wybranego przez siebie roweru.
"To ile naprawdę trzeba złomu uzbierać, żeby to kupić"?, "Jarek zadowolony, bo za pół darmo kupił", "Pieniądze na rower ma z nagrywania, a nie ze złomu, lekka kasa", "Skąd na to ma? Musiałby chyba z 10 ton uzbierać", "Coś mi tu nie pasuje" - czytamy na YouTube.
Obawy fanów były uzasadnione. Wystarczyło wejść w opis materiału, by przekonać się, że zachęca do zakupu jednośladów konkretnej firmy. Taki obrót spraw nie powinien zatem być uznany za próbę wprowadzenia widzów w błąd.
"Rolnicy. Podlasie". Widzowie przeciwko Andrzejowi z Plutycz
Duża część subskrybentów zwróciła uwagę na coś zupełnie innego. Życzyli Jarkowi Onopiukowi, by pod żadnym pozorem nie pożyczał maszyny Andrzejowi z Plutycz, bo ten — jak pisali — nie będzie umiał się z nią obchodzić i ją popsuje.
Gwiazdor "Rolnicy. Podlasie" od początku swojej internetowej przygody boryka się z nadmiarem krytyki. Obserwatorzy złośliwie komentują jego poczynania i drwią, że nie potrafi korzystać z maszyn, które mogłyby pomóc mu w pracach w polu. Może z rowerem elektrycznym byłoby inaczej?
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.