Polski film czekał na premierę 22 lata. Czemu cenzorzy w PRL go blokowali?
Film "Długa noc" w reżyserii Janusza Nasfetera przez 22 lata nie mógł trafić do kin z powodu blokady cenzorów PRL. Dopiero po zmianach ustrojowych widzowie mogli go zobaczyć. Wcześniej uważano, że jest zbyt kontrowersyjny. Dlaczego?
"Półkownik" - tak w czasach PRL mówiono o filmie, który — choć w całości gotowy — nie trafiał do kin, a na owianą złą sławą półkę do archiwów PRL. Całkowita blokada zdarzała się rzadko, jednak tworzyła obawy, przez które twórcy nie mieli pełnej swobody artystycznej.
Dla Janusza Nasfetera nie stanowiło to problemu nie do przejścia, a wyzwanie. Wyprodukował "Długą noc" zakładając, że przejdzie przez sito cenzorów. Tak się nie stało. Premiera w 1967 roku została zablokowana.
Film można było zobaczyć dopiero po zmianach ustrojowych w Polsce, w 1989 roku — czyli po 22 latach od wyprodukowania. Opowiadał historię Polki, która podczas okupacji niemieckiej ukrywa w swoim domu żydowską dziewczynę.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Krzysztof Miruć o Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie: "Faktycznie jest to trochę klocek"
Obraz ukazuje dramatyczne napięcie między odwagą a strachem, solidarnością a egoizmem. W miarę rozwoju akcji sąsiedzi zaczynają coś podejrzewać, pojawia się donos, a cała sytuacja prowadzi do tragicznego finału, który przez rewizorów został uznany za zbyt... subiektywny.
To tylko jedno z wielu zastrzeżeń. Cenzorzy uważali, że ekstremalne postawy bohaterów pokazują Polaków w negatywnym świetle, a poruszanie tematu relacji polsko-żydowskich nie zostało przedstawione w odpowiednio delikatny sposób.
Tadeusz Zaorski, ówczesny wiceminister kultury i sztuki uważał za najbardziej kontrowersyjną ostatnią scenę, która w jego mniemaniu była przesadnie emocjonalna. W efekcie odrzucił całą historię i zablokował premierę.
Reżyser "Długiej nocy" zareagował na kontrowersje
Janusz Nasfeter z perspektywy lat uważa "Długą noc" za swoje najwybitniejsze dzieło. W 1992 roku mówił, że w swojej twórczości zawsze szukał prawdy o ludziach, chciał poznać ich motywacje i pokazać je w różnoraki sposób.
W "Długiej nocy", gdzie pokazałem Polaków i Żydów, nie szukałem postaw wyjątkowych. Krańcowych w swoim okrucieństwie czy dobroci. Jedni byli bohaterami, innymi powodował strach. [...] Są od tego wyjątki. Tak jak w matematyce. Skąd się biorą? To już sprawa Boga, a może genów — podsumował w "Gazecie Wyborczej".