Dagmara Kaźmierska stała się rozpoznawalna dzięki udziałowi w reality show "Królowe życia". Tym samym zyskała pokaźne grono wiernych fanów, którzy dopingowali ją m.in., gdy prezentowała swoje umiejętności na parkiecie "Tańca z gwiazdami" i szukała miłości w show "Dagmara szuka męża". Tak było do momentu, w którym przeszłość upomniała się o Kaźmierską.
Są osoby, które ze zdziwieniem przyglądały się rozwijającej się karierze Dagmary Kaźmierskiej. Niedawno opisywaliśmy wspomnienia emerytowanego wałbrzyskiego policjanta, który uczestniczył w poszukiwaniach byłego męża celebrytki i doskonale pamiętał, czym trudniła się Kaźmierska. Teraz o kulisach jej działalności w rozmowie z "Super Expressem" zdecydowali się opowiedzieć mieszkańcy Szalejowa.
Agencja towarzyska Dagmary Kaźmierskiej
Kaźmierska, zanim została celebrytką, prowadziła agencje towarzyskie w Kłodzku i Szalejowie (z opisu "SE" wynika, że "dom uciech" znajdował się dokładnie między Szalejowem Dolnym i Szalejowem Górnym, przy drodze krajowej nr 8). W miejscach takich, jak to, wszyscy się znają i trudno jest cokolwiek ukryć.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dziś w zabudowaniach po agencji działa komis samochodowy, ale okoliczni mieszkańcy doskonale pamiętają biznes prowadzony przez Kaźmierską. Pamiętają, lecz wspominają go niechętnie, a jeśli już decydują się zabrać głos, proszą o anonimowość. – Po co mi to? Widziałem tych osiłków, którzy kręcili się w agencji – mówi starszy pan w rozmowie z "Super Expressem".
Nie dopuszczała sprzeciwu. Podobno dziewczyny zmuszała do prostytucji. Jej twarda ręka sprawiła, że w Szalejowie nie było afer, problemów z klientami – przyznaje starszy mężczyzna.
I wyjaśnia, że w okolicy nikt nie chce się narażać byłemu partnerowi Kaźmierskiej, ani jej samej.
Bywali tu często, ale mieszkali w Kłodzku, w domu, o którym mówiło się: "akwarium". Kiedy ktoś pytał, dlaczego akwarium, w odpowiedzi słyszał "bo to grube ryby" – mówi "SE" mieszkaniec Szalejowa Dolnego.
Był w agencji u Kaźmierskiej
Kolejny rozmówca "SE" wspomina, że w okolicy najpierw działała agencja "Heidi", a później - "Afrodyta". Dziennik dotarł do mężczyzny, który przyznał, że w przeszłości był klientem "domu uciech" prowadzonego przez Kaźmierską. Twierdzi, że poszedł tam, bo "mieli dobre piwo", a w lokalu pracowała jego koleżanka. Była prostytutką.
Zarabiała bardzo dużo. Kiedyś zaprosiła mnie do środka. Napiłem się piwa, posiedziałem i wyszedłem. Koleżanka była dorosła, wiedziała co robi – podkreśla mężczyzna.
Kolejny rozmówca dziennika przyznaje:
Wszyscy wiedzieliśmy co tutaj się dzieje w nocy. Mówiono, że w środku jest luksusowo, że porządku pilnują tam bandyci. Jednak ludzie bali się tam nawet podchodzić. Widzieliśmy młode dziewczyny opalające się na tarasie, ale do naszej wsi nie przychodziły. Jedyne co, to szły na stację benzynową.
Do dziś tuż obok budynku jest stacja benzynowa, przy której zatrzymują się kierowcy ciężarówek. Z relacji "SE" dowiadujemy się, że to oni mieli być najczęstszymi klientami agencji.
Za wydarzenia, które miały miejsce w klubie "Heidi" w Szalejowie, Kaźmierska została skazana na trzy lata pozbawienia wolności. Usłyszała wyrok za sutenerstwo, bicie kobiet, które zatrudniała, czy też nakłanianie do gwałtu. Wyszła za dobre sprawowanie po 14 miesiącach. Potem została wylansowana na gwiazdę telewizji.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.