Na wadowickiej scenie Maryla Rodowicz wystąpiła w ubiegłą sobotę, 12 października. Jej wizytę w mieście Jana Pawła II organizatorzy postanowili umilić drobnym, charakterystycznym dla tego miejsca upominkiem.
Do cateringu, który pomógł posilić się grającym koncert gwiazdom, dołączyli skromne paczuszki ze słynnymi w regionie papieskimi kremówkami. Okazało się jednak, że polska gwiazda nie cieszyła się nimi zbyt długo, bo ciastka zniknęły z garderoby artystki.
Wzburzona Maryla Rodowicz niemiły incydent opisała na swoim profilu w mediach społecznościowych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
To moja wczorajsza widownia w Wadowicach na rynku - napisała artystka zamieszczając zdjęcie z młodymi fanami. - Piękne dzieci, wszystkie generacje pod sceną. Tak się cieszyłam na papieskie kremówki, ale ktoś mi je podprowadził z garderoby. No ludzie!.
Czytaj także: Metamorfoza Maryli Rodowicz. "Schudłam już 20 kg"
W rozmowie z dziennikarzami "Super Expressu" artystka opisała też kulisy całej sytuacji.
Weszliśmy do garderoby, a tam był catering - małe co nieco. Były też akurat cztery kremówki. Stały w zamkniętej paczce. Od razu wzięłam tę paczuszkę i położyłam na swojej torebce, żeby o niej nie zapomnieć. Nigdy nie jem przed koncertem. Nie jem też po. Pomyślałam: "Jak dojadę do domu, to chętnie zjem je w nocy". Niestety, po koncercie patrzę, a kremówek nie ma - opisuje piosenkarka cytowana przez portal.
Po tym jak kremówkowa afera obiegła media, w sprawę obiecał zaangażować się sam Krzysztof Rutkowski. Detektyw bez licencji zapewnił, że przyjmuje zlecenie i sam dostarczy świeże kremówki Maryli Rodowicz, która jak podkreślił, jest naszym "dobrem narodowym".