Joey Molland zmarł 1 marca tuż przed północą. Legendarny twórca muzyki rockowej odszedł w domu, a przy jego łóżku była najbliższa rodzina — wśród nich m.in. partnerka Mary oraz dwaj synowie.
77-letni gitarzysta borykał się z problemami zdrowotnymi. Od dłuższego czasu doskwierała mu cukrzyca, a ponadto w organizmie pojawił się wirus, który atakował jego krew. Nie wiadomo, czy to było przyczyną śmierci, ale artysta był mocno osłabiony.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Na profilu grupy Badfinger pojawił się smutny wpis, w którym podziękowano zmarłemu za jego wkład w popularność formacji, z której odszedł w 1974 r. Zrobił tak ze względu na nieporozumienia finansowe i osobiste z ówczesnymi członkami składu. Od 20 lat był ostatnim żyjącym z nich.
Nadszedł dzień, którego nigdy nie chcieliśmy. [...] Dziękujemy, Joey, za utrzymywanie muzyki zespołu tak długo przy życiu i za to, że jesteś naszym przyjacielem — czytamy na Facebooku.
Dla Joey Mollanda przygoda z Badfinger była największym zawodowym sukcesem. Karierę rozpoczął w 1967 r. w zespole "Gary Walker & The Rain". W Wielkiej Brytanii nie było o nich głośno — największym uznaniem cieszyli się w Japonii.
Przez kolejne lata koncertował z Badfinger i odniósł upragniony sukces. Nie bez znaczenia było, że wówczas współpracował z wytwórnią odpowiedzialną za sławę The Beatles. Po odejściu z formacji jego gitarowych brzmień można było słuchać w utworach George'a Harrisona i Johna Lennona.
Joey Molland nie żyje. Ostatni album wydał 4 lata temu
Nagrał również solowe albumy. Ostatni z nich został pt. "Be True To Yourself" został wydany w 2021 roku. Informacje o pogrzebie na razie nie zostały podane do publicznej wiadomości, jednak z pewnością na uroczystości pojawi się mnóstwo fanów.
Część z nich usłyszała o Badfinger dopiero kilka lat temu za sprawą serialu "Breaking Bad", w którym wykorzystano ich największe przeboje z lat 70.