Władysław Kozakiewicz mieszka w Hannoverze - mieście, w którym reprezentacja Polski rezyduje podczas EURO 2024. Jeden z dziennikarzy uznał to za doskonały zbieg okoliczności. Odwiedził 70-latka i sprawdził, jak wygląda jego posiadłość.
Bliskość lasu, rozległy i okazały ogród pełen kwiatów i krzewów, a do tego praktyczny taras z dużym grillem w stylu amerykańskim i wygodnymi fotelami. Złoty medalista olimpijski w takiej scenerii może spędzać każde popołudnie.
Władysław Kozakiewicz zaprosił reportera "Super Expressu" także do środka. Można było zobaczyć salon urządzony w przytulnym, ale eleganckim stylu. W pomieszczeniu królują meble w stonowanych szarościach.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kamery tabloidu pokazały pląsające po kamiennej posadzce psy, ale też imponującą kolekcję płyt CD przy jednej ze ścian. Największe wrażenie robiło jednak coś innego.
Na górnej kondygnacji oprócz siłowni, znajduje się bowiem kącik, który do dziś napawa właściciela dumą. Mowa o kolekcji złotych medali i pucharów, od których półki aż się uginały. Tylu nagród można mu tylko pozazdrościć.
W większości są to polskie puchary, ale ten jest z Toronto. Tam pobiłem rekord świata - wspominał w materiale "Super Express Sport", jednocześnie dodając, że resztę zdobyczy przechowuje na poddaszu.
Dlaczego Władysław Kozakiewicz wyprowadził się z Polski?
Po krótkim zwiedzaniu włości lekkoatleta wrócił pamięcią do czasów, kiedy niejako zmuszony został do zamieszkania za polską granicą. Wyznał, że przez kultowy gest, jaki wykonał na konkursie w Moskwie, przez lata borykał się z problemami, jakie sprawiały mu dawne socjalistyczne władze ojczyzny.
Miałem dobrze w Polsce, nie musiałem nigdzie wyjeżdżać. (...) Komuniści zapamiętali gest z Moskwy i tym gestem się podpierali, miałem problemy związane z paszportem - opowiedział.
Władysław Kozakiewicz regularnie dowiadywał się o absurdalnych dyskwalifikacjach, co utrudniało mu karierę. Gdy pewnego razu przebywał za granicą i chciał przedostać się Szwajcarii na zawody, spotkał się z odmową niemieckich celników.
Nie wiedziałem o co chodzi. Tyczki, torba, i w hotelu stałem na zewnątrz. Chciałem jechać do Zurychu i nie pojechałem. (...) Dowiedziałem się, że wyjechałem z kraju na zawody bez pozwolenia Polskiego Związku Lekkoatletyki. (...) No i zostałem w Niemczech - zdradził.
Były polityk nie chciał dłużej znosić upokorzeń i zdecydował się osiąść na stałe w Hannoverze. Władze PRL zabrały mu wtedy cały majątek, łącznie z mieszkaniem i kontem w banku. Znaliście tę historię?
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.