Arkadiusz Jakubik odwiedził nasze studio, by opowiedzieć m.in. o swojej nowej solowej płycie zatytułowanej "Romeo i Julia żyją", której premiera zaplanowana jest na piątek 25 kwietnia. Wielokrotny laureat najważniejszej nagrody filmowej w kraju, czyli Orła, zdradził nam również m.in., czego nauczył go reżyser Wojciech Smarzowski, czy oglądał głośną debatę w Końskich oraz... czy widzi szanse na powrót kultowego serialu "13. posterunek". Cały wywiad z aktorem znajdziecie na samym dole tego artykułu.
Podczas rozmowy zapytaliśmy Arkadiusza również o jego karierę aktorską. W ostatnich latach bez wątpienia jednym z najgłośniejszych filmów w Polsce był "Kler" w reżyserii Wojciecha Smarzowskiego. Okazuje się, że aktor do dziś odczuwa na własnej skórze skutki, które wywołał w Polakach ten film.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Do dziś zdarza się, że mówią do mnie "Szczęść Boże". "Kler" faktycznie był totalnym ewenementem, na skalę trudną do wyobrażenia - mam na myśli frekwencję filmu dla widzów dorosłych (...) Pojawiłem się w tym filmie i mogłem w nim zostawić trochę siebie, swoich emocji i swojej przeszłości, związanej z moim przyjacielem. Kiedyś w takiej sytuacji był mój sąsiad ze Strzelec Opolskich, któremu taki "bandyta w sukience" zniszczył życie. Nie tylko jemu. Potem go zresztą szukaliśmy i okazało się, że przerzucili go z parafii ze Strzelec do parafii w Nysie. A później łajdacy na "górze" przerzucili go do NRD, żeby go tam schować, ale w końcu został znaleziony. Jednak co z tego? Dziś jest w jakimś domu opieki dla księży, już tam niewiele kontaktuje. A zmarnował życie wielu młodym chłopakom. Dlatego podczas kręcenia "Kleru" cały czas miałem tego mojego przyjaciela przed oczami. I dlatego też na zawsze będę miał w sercu tego mojego Janusza Kukułę i to, co się z nim działo na planie oraz to, co wtedy działo się w mojej głowie - powiedział nam Jakubik.
A czy według aktora "Kler" pomógł trochę zmienić coś w środowisku osób duchownych i Kościoła?
Po tym, jak odbyła się premiera "Kleru", byliśmy przekonani, że to w końcu ruszyło, że to była taka kropla, która zacznie drążyć kamień i że w końcu tę instytucję rozwali, że coś się z nią stanie, że ją po prostu zmieni. Był również film braci Sekielskich - to już byliśmy przekonani, że to jest już kula śnieżna, której nic nie zatrzyma, że w końcu wydarzy się to, co się stało w całej Europie - w Irlandii, w Niemczech... W końcu zostanie wyjaśnione to, że trzeba otworzyć archiwa diecezjalne i że w końcu panowie w sutannach po prostu zgodzą się, żeby powiedzieć prawdę o tych wszystkich bandytach. No i co? Który mamy rok? Coś się zmieniło? Zmieniły się rządy. Nic się nie zmieniło. Nic się nie zmieni. Także też proponuję już niestety taką zasłonę milczenia na to po prostu rzucić i tyle. Nie wiem, co się musi stać, żeby coś się zmieniło - dodał Jakubik.
A jak aktor wspomina kręcenie potężnej sceny finałowej "Kleru", która wbiła w fotel miliony Polaków? I czy ma dziś w swoim otoczeniu księży, których uważa za autorytet? I w co dziś wierzy? Na te pytania odpowiedzi również znajdziecie w naszym materiale wideo.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobaczcie też cały wywiad z Arkadiuszem Jakubikiem z naszego studia:
Zobacz także: Jakub Żulczyk: "Marzy mi się TVP na kształt BBC"
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.