Nina Nowak miała robić światową karierę. Dziennikarz ją zdemaskował
Nina Nowak od lat kreuje wizerunek światowej gwiazdy opery, występującej na prestiżowych scenach i współpracującej z takimi artystami, jak Andrea Bocelli. Dziennikarskie śledztwo "Dziennika Polskiego" wykazało, że te opowieści nie mają pokrycia w faktach. Sprawa skończyła się w sądzie. Sprawie przyjrzała się "Gazeta Wyborcza".
W 2019 roku do ówczesnego kierownika działu kultury "Dziennika Polskiego" Łukasza Gazury trafiła prośba o opublikowanie zapowiedzi koncertu Niny Nowak na Cracovia Sacra. W korespondencji poinformowano, że artystka od lat występuje m.in. z Krzysztofem Pendereckim i Andreą Bocellim.
Dziennikarz postanowił to zweryfikować, jednak nie znalazł w sieci dowodów na narrację środowiska śpiewaczki. Nie wszystkie instytucje, o których wspomniano w notatce prasowej, potwierdziły, że z nią współpracują. Wiadomo za to, że artystki można było posłuchać m.in. na Wielkopolskim Święcie Mleka w Kole.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Martyna Wojciechowska o wpływie komentarzy internetowych na zdrowie psychiczne młodych osób. "Słowa mają ogromną moc"
W "Dzienniku Polskim" opublikowano artykuł pt. "Nina Nowak. Historia pewnej mistyfikacji. Wielka kariera na niby". Wówczas piosenkarka oskarżyła autora o to, że umieszcza w jej skrzynce pocztowej szczury, nęka ją i dopuszcza się gróźb.
Sprawa trafiła do sądu, jednak ten umorzył śledztwo ze względu na brak dowodów. Wokalistka na tym nie poprzestała. Wytoczyła pozew o ochronę dóbr osobistych i zażądała od gazety 1,8 mln odszkodowania.
Wymiar sprawiedliwości przez trzy lata badał, czy doszło do złamania prawa. Ostatecznie pozew Niny Nowak został oddalony. Uznano, że Łukasz Gazur działał w interesie społecznym, a we wspomnianym artykule napisał prawdę.
Powódka mimo powołania szeregu dowodów nie obaliła nieprawdziwości stwierdzeń publikowanych w mediach. Informacje podane w spornym artykule okazały się prawdziwe choć przerysowane, a forma publikacji mieści się w granicach dozwolonej krytyki dziennikarskiej i odpowiada jego publicystycznemu charakterowi - "Gazeta Wyborcza" cytuje uzasadnienie wyroku.
Wokół śpiewaczki pojawiło się sporo kontrowersji. Fani zaczęli dociekać, czy rzeczywiście pracowała z Operą Wiedeńską i innymi prestiżowymi orkiestrami symfonicznymi.
Redakcja "GW" skontaktowała się z artystką. "W rozmowie telefonicznej opowiedziała nam o swoim bogatym dorobku artystycznym, o licznych koncertach i występach na całym świecie. Kiedy jednak zapytaliśmy o nieścisłości w jej życiorysie, artystka zagroziła procesem, zabroniła publikowania jakichkolwiek informacji na swój temat, a na koniec zażądała przesłania pytań pocztą elektroniczną" - informuje redakcja.
Nina Nowak koncertuje w Polsce
Nina Nowak wciąż koncertuje i cieszy się uznaniem polskiej publiczności. Pojawia się na deskach teatrów i oper w dużych miastach, za co — jak informują media — pobiera sowite honoraria porównywalne do tych, na które mogą liczyć światowe tuzy muzyki (nawet kilkanaście tys. zł).
Ze sprawozdań fundacji Niny Nowak "Dla Rzeczypospolitej", na które powołuje się Interia, wynika, że w 2024 roku na konto instytucji wpłynęło m.in. 26 tys. zł z Projektu Mecenat Małopolski (na organizację koncertów). W poprzednich latach dofinansowania sięgały łącznie nawet 100 tys. zł.