Jerzy Bralczyk jest cenionym ekspertem od poprawnej polszczyzny, a dziennikarze zazwyczaj dopytują go o właściwą wymowę lub zapis konkretnych słów. Tym razem było inaczej, a fani mogli dowiedzieć się więcej o samym 77-latku.
W rozmowie z Caritas Polska zdradził, że pierwszą pracę znalazł na uczelni jako nauczyciel akademicki. Gdyby jego zawodowe losy potoczyłyby się inaczej, spełniałby się w zupełnie innej branży. Kim by został?
Może... aktorem? - zastanawiał się.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Autorytetem językowym Jerzego Bralczyka jest nieżyjący Walery Pisarek, jednak w dzieciństwie naturalnie zaczytywał się w mniej naukowych, a bardziej rozrywkowych publikacjach. Jaka przed laty była jego ulubiona książka?
"Pan Tom buduje dom" autorstwa Stefana Themersona — odpowiedział.
W krótkim nagraniu na Instagramie lingwista przyznał, że woli herbatę od kawy, wakacje najchętniej spędza "u siebie w fotelu" (podkreślił, że mebel jest bardzo wygodny), a ze względu na dojrzały wiek nie jest wielbicielem mediów społecznościowych.
Jerzy Bralczyk nie mówił tylko o sobie. Podjął się analizy poprawności językowej dotyczącej pewnej grupy osób. Przedstawicielka Caritas Polska chciała się dowiedzieć, czy lepiej mówić osoby bezdomne, czy osoby w kryzysie bezdomności. Profesor zaproponował trzecie rozwiązanie.
Najlepiej nie mówić o tym w ten sposób. Osoby, które nie mają gdzie mieszkać — to są dla mnie najmniej piętnujące słowa, bo słowo kryzys także piętnuje — ocenił.
Jakie wykształcenie ma Jerzy Bralczyk?
Językoznawca ukończył I Liceum Ogólnokształcące w Ciechanowie, swoim rodzinnym mieście. Edukację kontynuował na Uniwersytecie Warszawskim. W 2000 roku (po wcześniejszym doktoracie i habilitacji) został profesorem nauk humanistycznych.
Pracuje jako wykładowca Uniwersytetu SWPS oraz Instytutu Dziennikarstwa na macierzystej alma mater. Przez jakiś czas swoją wiedzą z zakresu retoryki dzielił się ze studentami Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.