Przypomnijmy, że w 2017 r. aktorka Annabella Sciorra wyznała w wywiadzie, że została zgwałcona przez Harveya Weinsteina 20 lat wcześniej. Wkrótce o swoich traumatycznych doświadczeniach z producentem filmowym zaczęły opowiadać dziesiątki kobiet, w tym Angelina Jolie, Gwyneth Paltrow, Rose McGowan. Na fali tych głosów i społecznego buntu narodził się ruch #MeToo, który walczy z przemocą seksualną.
W 2020 r. Weinstein został uznany przez sąd w Nowym Jorku winnym napaści seksualnej w swoim mieszkaniu na asystentkę Miriam Haley oraz gwałtu w hotelu na aktorce Jessice Mann. Skazano go na 23 lata więzienia. Jakiś czas później sąd w Los Angeles skazał go na dodatkowe 16 lat więzienia za gwałt oraz dwie napaści seksualne.
Gdy już wszyscy myśleli, że sprawiedliwość zwyciężyła, nagle pojawiła się szokująca wiadomość o uchyleniu wyroku dla seksualnego przestępcy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak poinformował w czwartek "New York Times", sąd apelacyjny w Nowym Jorku orzekł, że w 2020 roku "sąd pierwszej instancji popełnił kluczowy błąd, zezwalając oskarżeniu na dopuszczenie zeznań kobiet, które twierdziły, że były ofiarami Weinsteina - ale których oskarżenia nie były częścią zarzutów przeciwko niemu".
Kontrowersyjny wyrok sądu. Aktorka zabrała głos
W oświadczeniu dla "The New York Times" Asley Judd, pierwsza aktorka, która przedstawiła zarzuty wobec zniesławionego producenta filmowego, stwierdziła, że decyzja sądu "jest niesprawiedliwa w stosunku do osób, które przeżyły" jego zbrodnie.
Nadal żyjemy w naszej prawdzie. I wiemy, co się stało - przyznała 56-latka.
Potentat filmowy został oskarżony o przymusowe odbycie seksu oralnego z kobietą w 2006 roku i zgwałcenie innej kobiety w 2013 roku.
Nie jest obecnie jasne, czy Weinsteinowi grozi kolejny proces w związku z tymi zarzutami. Pozostanie on jednak w więzieniu ze względu na wyroki skazujące wydane w 2022 r. za przestępstwa na tle seksualnym w Kalifornii.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.