Tadeusz Łomnicki zmarł na scenie. Do grobu niedawno dochowano jego piątą żonę
Tadeusz Łomnicki zmarł 22 lutego 1992 roku. Odszedł na scenie, podczas próby spektaklu "Król Lear". Świadkiem tragedii była jego piąta żona, Maria Bojarska. W 2023 roku spoczęła w grobie razem z aktorem, którego nazwała "potworem". Dlaczego?
Tadeusz Łomnicki na kilka lat przed śmiercią borykał się z problemami zdrowotnymi. Na dowód troski i sympatii specjalistyczną operację serca w Londynie zafundował mu Roman Polański.
Aktor przeszedł rekonwalescencję w Paryżu, a do Polski wrócił w 1991 roku. Rok później dostał szansę spełnienia swojego marzenia — gry w sztuce "Król Lear". To umożliwił mu dyrektor Teatru Nowego w Poznaniu.
Tadeusz Łomnicki zmarł na próbie. W pewnym momencie wybiegł za kulisy i usiadł w fotelu, który miał być rekwizytem w następnej scenie. Źle się poczuł i spadł na podłogę, co jako pierwszy zobaczył aktor Marek Obertyn.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Agnieszka Chylińska wspomina swoją taneczną erę: "Dziś leję z siebie, gdy patrzę na ten klip, jak tańczę w szpilkach"
Okazało się, że 64-latek nie przeżył ataku serca. Ze światem pożegnał się słowami z odgrywanego kilka chwil wcześniej dzieła Szekspira. Media opisywały, że użył kultowego cytatu.
Więc jakieś życie świata przede mną. Dalej, łapmy je, pędźmy za nim, biegiem, biegiem - wyszeptał.
Artysta został pochowany na warszawskich Powązkach Wojskowych w Alei Zasłużonych. Ponad trzy dekady później w tym samym grobie pochowano Marię Bojarską. Piąta żona aktora zmarła 19 czerwca 2023 roku.
Piąta żona Łomnickiego napisała o nim książkę. "Poznałam potwora"
Ich związek nie należał do idealnych. Tadeusz Łomnicki miał za sobą burzliwe cztery małżeństwa, których owocem było dwóch synów. Nie chciał mieć więcej dzieci, a gdy jego piąta ukochana zaszła w ciążę, miał namówić ją do aborcji.
Pisała o tym w biograficznej książce pt. "Król Lear nie żyje". Na jej łamach wyjawiła, że choć kochała męża, podejrzewała go o liczne zdrady. Brała pod uwagę nawet jego romans z jej siostrą, którą "zachwycał się zbyt entuzjastycznie".
Młodsza o 26 lat towarzyszka opisała również pierwsze spotkanie. Doszło do niego w 1974 roku. Nie ukrywała, że była zachwycona jego talentem i zauroczona osobowością, jednak jednocześnie świadoma wad partnera.
Poznałam potwora. Kogoś, kto na teatralnej scenie umiał wszystko. I maniaka, który upierał się, że wszystko to o wiele za mało — wspominała.