Ewa Krawczyk od ponad trzech lat jest wdową po zmarłym Krzysztofie Krawczyku. Para była ze sobą ponad 40 lat. Śmierć piosenkarza zrobiła w jej sercu dziurę, której nie może załatać.
Mimo tego wdowa po artyście stara się chwytać każdy dzień i żyć z uśmiechem na twarzy. To nie jest jednak dla niej proste, szczególnie przy okazji takich dni, jak Święto Wszystkich Świętych. W rozmowie z "Faktem" przekazała, że w tym roku odwiedzi ją cała rodzina, by podtrzymać ją na duchu.
W piątek przyjedzie rodzina i będziemy wspominać Krzysia. Pójdziemy na mszę, potem się przyjdziemy do mnie, zjemy obiad, powspominamy i nawet pozwolę puścić piosenki Krzysia, bo nigdy tego nie robię, więc może jakoś ten dzień przeżyję - powiedziała Ewa Krawczyk.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Tak Ewa Krawczyk radzi sobie we Wszystkich Świętych
Wdowa po piosenkarzu twierdzi, że najtrudniej jest jej poukładać wspomnienia po zmarłym mężu. Nie jest to dla niej proste. - Na co dzień nie jestem w stanie słuchać jego piosenek. Nie mogę się pogodzić, z tym że go nie ma. Jest za wcześnie. Nie wiem, czy kiedykolwiek będę mogła się z tym pogodzić - kontynuowała.
Święto Wszystkich Świętych jest dla niej wyjątkowym, lecz bardzo trudnym do przeżycia świętem.
Ten dzień jest dla mnie bardzo ciężki do przeżycia. Jakoś muszę to zdzierżyć. Moje serce dalej krwawi, dalej za nim tęsknie, dalej jest mi smutno. Nie mogę się pogodzić jeszcze z utratą Krzysia, więc jest to dla mnie bardzo ciężki czas - zakończyła rozmowę z "Faktem".
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.