Nie jest tajemnicą, że decyzja o opuszczeniu Wielkiej Brytanii przez księcia Sussex nie podobała się Donaldowi Trumpowi. Publicznie określał ją mianem niewybaczalnej zdrady, do jakiej książe Harry miał się posunąć wobec królowej Elżbiety II.
Dlatego wraz z objęciem przed Donalda Trumpa fotela prezydenckiego pojawia się pytanie o przyszłość Meghan i Harrego w USA.
Czytaj także: Meghan Markle i Harry zapewnili sobie prywatną ochronę. Będzie kosztowała małą fortunę
Nowy prezydent zapowiedział, że rodzina królewska nie otrzyma "specjalnego traktowania" w związku z kwestiami wizowymi, niewykluczone więc, że książe i jego żona będą zmuszeni pomyśleć o przeprowadzce.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sprawa ma swoje źródło w przeszłości, gdy we wrześniu 2020 roku, wkrótce po tym, jak Harry i Meghan przeprowadzili się do USA, para wezwała amerykańskich wyborców do "odrzucenia mowy nienawiści, dezinformacji i negatywnego nastawienia w Internecie.
Czytaj także: To było kłamstwo. Meghan i Harry się przyznali
Ich apel został wówczas odczytany jako poparcie dla startującego w tamtym czasie w wyborach Joe Bidena. Zapytany o opinię na ten temat sam Donald Trump miał wówczas powiedzieć, że nie jest fanem Meghan Markle. Dodał, że życzy dużo szczęścia Haremu, bo ten będzie go potrzebował.
Królewscy eksperci sugerują z kolei, że Sussexowie powinni pomyśleć o "planie awaryjnym" gdyby Trump zdecydował się zmusić Harry'ego do opuszczenia kraju. Jedną z opcji mogłaby być Portugalia, gdzie para kupiła dom wakacyjny.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.