Krzysztof Krawczyk zmarł 5 kwietnia 2021 roku. Od tamtej pory Ewa Krawczyk, jego wieloletnia żona, korzysta z każdej możliwej okazji, żeby celebrować okazje, nawiązujące do jej związku z piosenkarzem. Nie inaczej było w walentynki 2025 roku.
Tegoroczne święto zakochanych wykorzystała na opowiedzenie o swojej historii miłosnej z byłym członkiem Trubadurów. W rozmowie z "Faktem" wróciła wspomnieniami do czasów, gdy poznali się z Krzysztofem w Stanach Zjednoczonych oraz wspomniała o ich drugim ślubie cywilnym.
Śmialiśmy się, że jak lekarze po powrocie do kraju muszą nostryfikować dyplomy, tak my nasz ślub. Ślub cywilny odbył się w Szklarskiej Porębie, gdzie Krzysiu wcześniej miał swój pensjonat. Byliśmy wtedy w okolicy w trasie koncertowej i przysięgaliśmy sobie w scenicznych kreacjach między jednym a drugim występem - mówiła Ewa Krawczyk.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ewa i Krzysztof Krawczyk długo czekali na ślub kościelny
Największym marzeniem Krawczyków było zaprzysiężenie sobie miłości, uczciwości i wierności małżeńskiej przy ołtarzu kościelnym. Nie było to jednak proste, ponieważ piosenkarz w przeszłości odbył już taki ślub z Grażyną Adamus. O rozwód kościelny starał się dwa lata i ostatecznie dopiął swego.
Ślub kościelny wzięliśmy w kwietniu w 1987 r. w kościele św. Barbary na Koszykach w Warszawie. Był dla nas najważniejszy, wyczekany, wymarzony i wymodlony. Przysięgaliśmy bowiem przed Bogiem, a nie urzędnikiem. Sukienka przyleciała do mnie z Krakowa. Pani, która mi ją szyła, wysłała mi ją samolotem kilka godzin przed ślubem. Nie było czasu na przymiarki czy poprawki. Na szczęście wszystko leżało jak ulał, więc się ubrałam i pojechaliśmy do kościoła. Byłam wtedy tak szczupła i lekka, że Krzyś przeniósł mnie przez próg hotelu. Później pewnie nie dałby rady - kontynuowała w rozmowie z tabloidem.
Choć w 2002 roku Krawczykowie rozstali się i nawet wzięli rozwód, po krótkim czasie powrócili do siebie i byli ze sobą aż do śmierci piosenkarza. W 2012 roku odnowili przysięgę małżeńską na w kościele na Jasnej Górze w Częstochowie.
Zdecydowaliśmy się wtedy na odnowienie małżeńskiej przysięgi. To był dla nas ważny moment, było bardzo kameralnie, nie było rodziny, a towarzyszyła nam tylko dwójka przyjaciół. To oni zrobili piękne zdjęcia i sprezentowali nam album na pamiątkę. Potem ugościli nas księża, a przyjaciele urządzili małe przyjęcie u siebie w domu - dodała.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.