Maja Ostaszewska umie skupić na sobie uwagę. Nie robi tego tylko na scenie i przed kamerą, ale także poza pracą. Gwiazda "Zielonej granicy" nie ukrywa swojego światopoglądu i jasno go manifestuje. Choć to polaryzuje jej odbiorców, wszyscy pewni są jednego — że nie można odmówić jej talentu.
Artystyczne fascynacje zaszczepił jej ojciec. Już w dzieciństwie dbał, by córka miała okazje do poznania różnych kultur. Nie ograniczał jej wolności i pozwalał na to, by sama odkryła w sobie pasje. Aby tak się stało, dawał jej dobry przykład.
Jacek Ostaszewski to spełniony kompozytor i prawdziwy muzyczny omnibus. Instrumenty (zwłaszcza flet i kontrabas) nie mają przed nim tajemnic. Swoją wiedzą dzielił się ze studentami krakowskiej PWST, ale przez lata kariery sił próbował także w teatrze, gdzie reżyserował spektakle.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jest jednak coś, co napawa go szczególną dumą. To współpraca z Markiem Jackowskim, której owocem był zespół Osjan. Muzycy stworzyli album, który opisywano jako prekursorski. Solowe parcie ojciec Mai Ostaszewskiej wykonywał na flecie. Przez jakiś czas współpracował także z Markiem Grechutą.
Jego rodzicami (dziadkami aktorki) również byli artyści. Ojciec pracował jako rzeźbiarz i profesor Akademii Sztuk Pięknych. Matka zaś święciła triumfy na scenie Teatru Rapsodycznego w Krakowie.
Maja Ostaszewska jest wdzięczna rodzicom za to, jak ją wychowali
Maja Ostaszewska jest buddystką. Od dziecka obserwowała, jak jej krewni medytują i kultywują ideologię zen. To dziedzictwo przeniosła później do swojego domu. Za możliwości, jakie dostała od bliskich, niezmiennie jest wdzięczna. Jest świadoma, że nie wszyscy dostawali taką szansę.
Dostałam w prezencie od losu wspaniałych rodziców, cudowne rodzeństwo i ciepły, kochany dom. To, co z niego wyniosłam, do dziś daje mi możliwość rozwoju, jest moją drogą do wolności i największą wartością w moim życiu — z dumą opowiadała w rozmowie z "Echem Dnia".
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.