Nie tylko Anna Dereszowska. Oni także utracili majątki
18 grudnia 2024 roku Anna Dereszowska opublikowała w mediach społecznościowych informację, że padła ofiarą oszustwa finansowego, którego miał dopuścić się znany kantor internetowy.
5 listopada br. wpłaciłam na konto Cinkciarz.pl bardzo znaczącą dla nas kwotę polskich złotych celem wymiany na euro. Do dnia dzisiejszego te pieniądze do mnie nie wróciły. Kontakt z firmą Cinkciarz.pl jest bardzo utrudniony, a na wezwania do zwrotu wpłaconych środków nie odpowiada. Wszystkim tym, którzy korzystają z kantoru, sugeruję uważnie przyjrzeć się sytuacji, w jakiej znajduje się spółka oraz przeczytać dostępne artykuły, zanim zdecydujecie się powierzyć swoje pieniądze tej firmie. Natomiast Cinkciarz.pl, z którym weszłam już na drogę sądową, wzywam do uczciwego zakończenia sporu ze mną oraz innymi poszkodowanymi - pisała na Instagramie.
Firma odpowiedziała na oskarżenia aktorki, przepraszając za zwłokę w realizacji wymiany waluty.
Zapewniamy, że wszystkie transakcje wymiany walut zostaną zrealizowane. Bardzo przepraszamy wszystkich klientów, w tym Panią Annę, za opóźnienia. Nieustannie pracujemy nad tym, aby przywrócić pełną funkcjonalność - czytamy.
Karol Strasburger
Wśród poszkodowanych przez kantory internetowe znalazł się także Karol Strasburger. Ujawnił, że stracił dostęp do 30 tys. zł w różnych walutach. Nigdy nie otrzymał satysfakcjonującej odpowiedzi od odpowiedzialnej firmy, której powierzył oszczędności.
Wysłałem do nich różne wiadomości, prosząc o zwrot pieniędzy, ale nie otrzymałem żadnej odpowiedzi. Otrzymałem natomiast ugodę, której nie powinno się podpisywać. Na początku obiecywali, że pieniądze zostaną zwrócone do końca tego roku, a ugody mówią o 18 miesiącach. To oznacza, że zaplanowane wypłaty są opóźnione o ponad rok - co jest ewidentnym przekrętem (...) Potrzebowałem tych pieniędzy, aby mieć możliwość płacenia kartą za granicą - w euro czy koronach czeskich. Uzbierałem około 30 tys. zł, w tym 15 tys. zł i 5 tys. euro, a także korony czeskie, które przelałem na swoje konto w banku. Od 21 października miały zostać zrealizowane wypłaty, ale do tej pory nic się nie wydarzyło - powiedział w rozmowie z "Pudelkiem".
Joanna Moro
W połowie 2024 roku Joanna Moro przyznała w jednym z wywiadów, że padła ofiarą oszustwa, ponieważ zaufała nieodpowiednim osobom. Była to rodzina, z którą zaprzyjaźniła się podczas jednej z akcji charytatywnych.
Byli bardzo mili, godni zaufania moim zdaniem. Ten pan odpowiedział, że zajmuje się m.in. inwestycjami. Wymieniliśmy się mailami i zaczęłam dostawać od niego propozycje takich inwestycji. Po 1,5 roku pomyślałam, że może się zdecyduję - mówiła, cytowana przez "Super Express".
Ostatecznie aktorka zdecydowała się wyłożyć pieniądze na pożyczkę inwestorską. Nigdy nie ujrzała zysku, a także zwrotu zainwestowanych środków.
Zostaliśmy strasznie oszukani. To potwornie bolesne doświadczenie, bo, mając czterdzieści lat, raptem budzisz się niemal bez niczego. Wszystkie nasze oszczędności się ulotniły, gdyż zaufałam osobie, która najzwyczajniej w świecie nas okradła - mówiła w rozmowie z tabloidem.
Tadeusz Chudecki
Znany z takich produkcji, jak m.in. "M jak miłość" czy "Klan" ulokował oszczędności całego życia w prywatną firmę, która zapewniła mu zapewnienie spokojnej starości. Ostatecznie stracił 170 tys. zł, przez co długo musiał pracować, by "stanąć na nogi".
Jestem zdruzgotany tą historią, to jest dorobek mojego życia przeznaczony na czarną godzinę - mówił Tadeusz Chudecki w rozmowie z Polsatem.
Firma, o której mowa nagle zapadła się pod ziemię, a aktor nie ma kontaktu z nikim odpowiedzialnym. Oznacza to, że jednocześnie nie mógł zaskarżyć nikogo, kto miał cokolwiek wspólnego z tym oszustwem.
Mietek Szczęśniak
Równie przykra sytuacja spotkała Mietka Szczęśniaka. Piosenkarz dwukrotnie padł ofiarą włamania, przez co stracił wiele drogocennych przedmiotów. Nie zdradził, co dokładnie utracił, lecz zaznaczył, że te sytuacje odebrały mu także spokój ducha.
Ja lubię normalnie żyć. I na przykład z tego powodu byłem dwa razy okradziony w Warszawie, w mieszkaniu, i w Krakowie, gdzie mieszkałem również. Ponieważ nie mieszkałem za zasiekami, za jakimiś szlabanami, tylko normalnie. I to "normalnie" było wykorzystywane. To jest dojmujące, ale zastanawiałem się, siedząc na tej kupie bałaganu, bo wszystko było z szuflad porozsypywane, na środku pokoju, żeby przejrzeć najszybciej jak to było możliwe… Że właściwie jestem trochę wdzięczny też, bo to mi pokazuje, co jest co warte. Przypomniałem sobie taki tekst, żeby "nie lokować swojego serca i swoich skarbów w to, co się spali, co może się zatopić, co może pordzewieć, bo to nie trwałe" - mówił w podcaście "Wprost przeciwnie".
Krystyna Kurczab-Redlich
Na początku 2024 roku dziennikarka Krystyna Kurczab-Redlich opowiedziała w programie "19:30", że została okradziona na 160 tys. zł. Oszuści zadzwonili do niej i poinstruowali ją w ten sposób, że jej konto zostało wyczyszczone do zera.
Podeszłam do komputera i kierowana przez tego człowieka, który dzwonił, rzeczywiście coś tam kliknęłam parę razy w komputerze. W tym czasie dokonano na moim koncie 20 operacji plus operacja zamiany konta z euro na złotówki. I wszystko to było wyczyszczone kompletnie - opowiadała.
Złodzieje próbowali także wyłudzić na dane dziennikarki kredyt o wartości 60 tys. zł, po czym włamali się na jej media społecznościowe, publikując fałszywy wpis, że będzie próbowała sobie odebrać życie.