"Producenci i konsumenci oszaleli na punkcie pistacji" - zaczęła Katarzyna Bosacka w filmiku, w którym zdradza prawdę o towarach z tymi zielonymi orzechami w roli głównej. Sprawdziła, ile jest ich w kilku różnych przekąskach.
Wzięła do ręki lody z dyskontu i przyjrzała się ich składowi. Oznajmiła, że w całym produkcie pistacji jest 8 proc., co w porównaniu z pozostałymi testowanymi słodyczami jest wynikiem zadowalającym.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dużo mniej pistacji było w batoniku proteinowym, który wytworzony został z kilkudziesięciu składników. W 100 g zaledwie 3.5 g. Jeszcze mniej było we włoskich ciasteczkach w opakowaniu sugerującym, że jest inaczej — tylko 2 gramy w 100 g.
Kolejny w niechlubnym zestawieniu Katarzyny Bosackiej był croissant pistacjowy z długą datą ważności. Gospodyni programu "Wiem, co jem i co kupuję" rozpakowała wypiek, przepołowiła go i wyciągnęła śladowe ilości nadzienia.
Nie wygląda dość dobrze. Trzeba tego nadzienia troszkę poszukać. [...] O, taki glutek pistacjowy. W całym tym produkcie pistacji zaledwie półtora grama — analizowała.
Bosacka sprawdziła skład drogich cukierków pistacjowych
Specjalistka od zdrowej żywności najwięcej uwagi poświęciła cukierkom zapakowanym w elegancki karton. Zostały wyprodukowane przez szwajcarską firmę specjalizującą się w czekoladzie, jednak tym razem — jak twierdzi — nie przekuło się to w jakość.
Wydawałoby się, że są bardzo dobrej jakości, że to są smaczne produkty. W tych "lindorkach" pistacjowych jest zaledwie 1,2 g pistacji. Czyli tyle, co kot napłakał — podsumowała na Instagramie.
Internauci nie ukrywali zdziwienia. Jeden z fanów Katarzyny Bosackiej podziękował jej za to, że wnikliwie przyjrzała się temu tematowi. Zwrócił uwagę, że niektóre słodycze pistacjowe są tylko z nazwy, a nawet jeśli mają je w składzie, to są zmielone i dają jedynie słodycz, a nie posmak orzechów.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.