- Szczerze? W wojsku, które gardzi takimi wartościami jak Bóg, Honor, Ojczyzna to nie mam zamiaru służyć ani dnia dłużej. W takim wojsku, w którym jeden z twoich przełożonych chce cię zaciągnąć do łóżka, robiąc ordynarne uwagi dotyczące twojego wyglądu i wykorzystując swój stosunek służbowy. Jeżeli myślicie, że takie przypadki molestowania nie mają miejsca w wojsku, to się mylicie. Sama byłam tego ofiarą. W wojsku zakazane jest wynosić wszystkie informacje na »zewnątrz«, dlatego do tej pory bałam się o tym mówić - napisała w oświadczeniu Marianna Schreiber.
Niedługo po jej słowach biuro prasowe WOT potwierdziło, że celebrytka została zwolniona z Terytorialnej Służby Wojskowej. Jednocześnie zaznaczono, że ws. oskarżeń o molestowanie nie były prowadzone żadne postępowania oraz nie wystosowano żadnego zgłoszenia. W dalszej części komunikatu dowiadujemy się m.in. o rzekomym łamaniu regulaminu żołnierza przez Mariannę Schreiber.
Miało to również związek ze złamaniem wytycznych Dowódcy WOT dotyczących aktywności w mediach społecznościowych obowiązujących wszystkich żołnierzy - czytamy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Czytaj też: Wyszło na jaw, czym raczyli się bywalcy ławeczki z "Rancza". "Były niesamowicie słodkie"
Marianna Schreiber zdradziła nowe szczegóły rozstania z WOT
Marianna Schreiber udzieliła wywiadu Radiu ZET, podczas którego poinformowała, że nie decydowała się na wcześniejsze ujawnienie informacji o molestowaniu seksualnym, ponieważ bała się o utratę swojej pozycji w wojsku.
Dowódca wielokrotnie mówił, że wynoszenie rzeczy z jednostki to nie jest dobre zachowanie. Po prostu ja, chcąc być w wojsku, chcąc służyć ojczyźnie, nie ujawniałam tego, bo wiedziałam, że wtedy to moje bycie w wojsku się skończy. Bałam się tego, bałam się wstydu, który teraz przechodzę, bałam się komentarzy, które teraz dostaję, bałam się takiej reakcji, która jest teraz, że "nic nie złożyła", że "nic nie zrobiła" - czytamy w wywiadzie.
Zdaniem celebrytki jej przełożeni w WOT chcieli wykorzystać jej zasięgi medialne, by promować polską armię. Była w stałym kontakcie z osobą z wojska, która okazała jej wsparcie, kiedy wezwano ją ws. jej działalności medialnej.
Byłam proszona o to, by wstawiać zdjęcia i filmiki. Nawet wysłano mnie w tym celu na kurs CLS (kurs medyczny - red) i ten kurs też miałam zareklamować. A wezwano mnie za to, że wstawiłam zdjęcie, na którym było widać kawałek zegarka. To po prostu było tak żenujące (...) Za każdym razem, kiedy proszono mnie o wstawienie zdjęcia, obrywałam za to, że je wstawiam. W końcu sama powiedziałam, że przestaję wstawiać, dlatego poszła plotka, że odeszłam z wojska - dodawała Marianna Schreiber.
Na koniec zapowiedziała interwencję u ministra Władysława Kosiniaka-Kamysza w postaci złożenia pisma w jego biurze podawczym. W jej planach jest ujawnienie kolejnych szczegółów historii związanej z WOT, lecz, jak twierdzi, zrobi to w drugiej połowie sierpnia, jak ochłonie.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.