Serial "Ranczo" był emitowany w latach 2006-2016 i z czasem stał się prawdziwym telewizyjnym fenomenem. W momencie największej popularności przed ekranami zasiadało nawet 10 mln widzów.
Choć od emisji ostatniego nowego odcinka mija już 8 lat, najwierniejsi fani z chęcią oglądają powtórki serialu - czy to w telewizji, czy też na platformach streamingowych. Niestety, na kontynuację tego kultowego tytułu nie ma już szans. Przez jakiś czas mówiło się, że może powstać film na podstawie scenariusza stworzonego przez nieżyjącego już scenarzystę "Rancza", Andrzeja Grembowicza. Miał by on tytuł "Ranczo. Zemsta wiedźm".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Gdy stało się pewnym, że film już nie powstanie, fani serialu zwrócili się do TVP z petycją o udostępnienie scenariusza.
Wszyscy ranczersi, najwięksi fani serialu "Ranczo", zwracają się do Państwa, jako właściciela praw autorskich do serialu, z gorącą prośbą o zgodę na wydanie książki i, zarazem, uszczęśliwienie wielu tysięcy fanów tej kultowej produkcji. Bardzo liczymy na spojrzenie przychylnym okiem na naszą prośbę - można było przeczytać w petycji podpisanej przez kilkaset osób.
Czytaj także: W takich warunkach żyje Walduś z "Kiepskich". Gotowi?
Na jaw wychodzą róże sekrety serialu
Serialowa produkcja zdobyła rzesze fanów, ale też cieszyła się sympatią samych aktorów, którzy w niej występowali. Do tego stopnia, że chętnie wracają wspomnieniami do czasów kręcenia "Rancza".
Bogdan Kalus, serialowy Tadeusz Hadziuk, jakiś czas temu w jednym z wywiadów zdradził, czym na ławeczce przed sklepem raczył się razem z towarzyszami. Jak mówi, w pewnym momencie scenarzyści serialu postanowili, że zamiast wina "Mamrot", panowie będą pić piwo i to z puszek.
W roku 2006 czy 2007 nie było można kupić pół litrowego napoju gazowanego, nie alkoholowego, żeby dawał ten "tsst". Charakterystyczny dźwięk przy otwieraniu. Nasi rekwizytorzy, bo tutaj musimy wspomnieć o całej grupie technicznej, która była świetnie przygotowana, wymyśliła sobie, że można kupić niekoniecznie popularne napoje, ale są takie napoje gazowane w jednym ze sklepów dużej sieci meblowej. Zrobili nalepki, że to jest piwo, tylko że te napoje to były napoje jabłkowe i gruszkowe i one były po prostu niesamowicie słodkie, więc w rzeczywistości to wyglądało tak, że my otwieraliśmy puszki, przykładaliśmy do ust i po prostu sam cukier, jak stwierdziliśmy to dobra dziękuje nie, wlewali nam wodę i my graliśmy dalej - relacjonował aktor, cytowany przez Radio ZET.
Nieznośnie słodkie napoje pamięta też Sylwester Maciejewski, który wcielał się w rolę Macieja Solejuka.
Inaczej można by się zakleić tym sokiem gruszkowym, bo to prawdziwy ulepek. Słodycz w najgorszym wydaniu, mieszanina chemiczna barwników i ulepszaczy – relacjonował.
Czytaj także: Rafał Mroczek pokazał, co je na pielgrzymce. Zaskoczeni?
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.