Wisława Szymborska i Kornel Filipowicz poznali się w drugiej połowie lat 40. ubiegłego wieku. Wówczas oboje byli w innych związkach. Pisarz był mężem Marii Próchnickiej, zaś poetka żoną Adama Włodka.
Nie pamiętam, gdzie to było, ale pamiętam wrażenie, jakie na mnie zrobił. Siwiejący blondyn, opalony, w niebieskich wypłowiałych spodniach. [...] Pomyślałam: "Boże, jaki piękny mężczyzna". Ale to nie miało wtedy żadnych konsekwencji. Przez całe lata patrzyliśmy na siebie z daleka — wspominała artystka w rozmowie z Anną Bikont i Joanną Szczęsną.
Dodała, że dopóki była członkinią PZPR, zacieśnienie ich relacji nie było możliwe. Stało się to dopiero w 1966 roku, gdy po 21 latach odeszła z partii. Wówczas oboje byli już wolni. 10-letnia różnica wieku w ogóle im nie przeszkadzała, by zostać parą.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Z relacji przyjaciół wynika, że Kornel Filipowicz był bardzo zakochany w młodszej poetce, uwielbiał o niej rozmawiać i pisać do niej listy. To działało w obie strony, jednak mimo bliskości nie doszło ani do ślubu, ani do wspólnego zamieszkania. I tak widywali się niemal codziennie.
Byliśmy ze sobą 23 lata. Cudowny człowiek. [...] Nie mieszkaliśmy razem, nie przeszkadzaliśmy sobie. To byłoby śmieszne: jedno pisze na maszynie, drugie pisze na maszynie... Byliśmy końmi, które cwałują obok siebie — zdradziła dopiero po śmierci ukochanego.
O związku Wisławy Szymborskiej i Kornela Filipowicza mówił także wieloletni sekretarz noblistki. Michał Rusinek określił ich relację jako "mityczną i bardzo specyficzną", jednak nie miał wątpliwości, że pomiędzy artystami było wiele zrozumienia.
Podczas osobnych wyjazdów lubili wymieniać między sobą korespondencję. To, o czym do siebie pisali, ujrzało światło dzienne. Listy zostały zebrane i wydane w książce "Najlepiej w życiu ma twój kot".
Tytuł zaczerpnięto z fragmentu jednego z listów. Poetka nie tylko pisała wiersze o kotach swojej drugiej połówki, ale kokieteryjnie ubolewała, że mają lepiej od niej, bo "zawsze są przy nim".
Łączyło ich wiele — nie tylko talent, ale także ten sam krąg towarzyski. Pisarz próbował przekonać partnerkę do wypadów na ryby, jednak ona nie podzielała tego zainteresowania. Oboje lubili za to zbierać grzyby, a wspólne spacery po lesie należały do ich ulubionych przyjemności.
Szymborska uważała, że to Filipowicz powinien dostać Nobla
Kornel Filipowicz zmarł w 1990 roku. Sześć lat później Wisława Szymborska otrzymała Nagrodę Nobla w dziedzinie literatury. Żałowała, że nie było mu dane doczekać tego momentu. Tuż po gali, jak wspomina Jan Pieszczachowicz, wyjawiła, że to lubemu bardziej należało się to wyróżnienie.
Był to wielki, niedoceniony prozaik. Ale gdy słyszę Wisławę Szymborską mówiącą, że Kornel powinien dostać Nobla, to ja w tym widzę szaleństwo zakochanej śmiertelnie kobiety, a nie obiektywną prawdę literacką — ocenił Jerzy Pilch w "Nieznanych losach autorów lektur szkolnych" autorstwa Sławomira Kopra.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.