Nie przyjęli jej do szkoły aktorskiej. Szok, co chciała zrobić
Krystyna Tkacz swoją popularność zawdzięcza m.in. charakterystycznej barwie głosu. W rozmowie z Plejadą przyznała, że od zawsze była "dziewczyną z chrypką", jednak to wcale jej nie pomagało. Gdy pierwszy raz nie zdała do szkoły aktorskiej, miała naprawdę ponure myśli.
Krystyna Tkacz od najmłodszych lat interesowała się sztuką i marzyła, by zostać aktorką. Nie od razu udało się osiągnąć ten cel. Gdy po raz pierwszy przystąpiła do egzaminu na studia aktorskie w szkole w Krakowie, przesłuchanie okazało się porażką.
Nie przyjęto jej ze względu na "brak głosu i organiczną wadę wymowy". Dla młodej i ambitnej kobiety było to prawdziwy dramat. W Plejadzie zdradziła, że nie miała na siebie żadnego planu B, dlatego po niezdanym egzaminie "jej świat legł w gruzach". Była na tyle zrozpaczona, że myślała o odebraniu sobie życia.
Była to dla mnie niewyobrażalna tragedia. Miałam nawet myśli samobójcze. [...] Po egzaminie wróciłam do rodzinnego Wrocławia. Nie wiedziałam, co ze sobą zrobić. Byłam załamana. Stałam się cieniem człowieka — wspominała.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Maria Sadowska o nowym filmie.
Krystyna Tkacz nie dała za wygraną. Przy pomocy sąsiadki spotkała się z Elżbietą Karkoszką (gwiazdą filmu "Drewniany różaniec"), która poprosiła ją o wyrecytowanie wiersza i fragmentu prozy. Poszło jej dobrze — obie nie rozumiały, dlaczego profesorowie się na niej nie poznali.
Drugie podejście do egzaminu kosztowało ją sporo nerwów. Wiedziała, że to jej ostatnia szansa i "być albo nie być w tym zawodzie". Dostała się, chociaż już na pierwszym roku czyniono jej wyrzuty ze względu na barwę głosu.
Słyszałam: "Co ci się stało? Przeziębiłaś się? Nie służy ci klimat Krakowa?". Podobne teksty pojawiały się coraz częściej. Nauczyciele prosili mnie o zaświadczenia od lekarza, że wszystko w porządku z moimi strunami głosowymi. Nie chcieli mi wierzyć, że naturalnie mam taki głos. Myśleli, że jestem chora. Wpędzało mnie to w straszliwe kompleksy. Tak się bałam, że praktycznie w ogóle się nie odzywałam — mówiła w Plejadzie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nie pojadę z tobą na wieś - Krystyna Tkacz
Dopiero po czasie poznano się na głosie Krystyny Tkacz
Krystyna Tkacz zdobyła uznanie prof. Sławeckiej, która poświęciła jej więcej uwagi i nauczyła, jak prawidłowo intonować i śpiewać. Do dziś jest jej wdzięczna za to, że gdy chcieli wyrzucić ją z uczelni, "stanęła Rejtanem w jej obronie".
78-latka uważa, że na początku kariery jej charakterystyczna chrypka nie działa na korzyść. Twierdzi, że przez nią nie zdobyła wielu ciekawych ról. Dopiero z czasem niektórzy reżyserzy zaczęli ją doceniać, a głos stał się jej znakiem rozpoznawczym.
Mówili, że świetnie brzmi w piosenkach, a poza tym jest seksowny i wyjątkowo głęboki. Artystka dziś spełnia się nie tylko przed kamerą, ale także w dubbingu. Podkładała głos pod wiele postaci, m.in. Madame Maxime w "Harrym Potterze i Czarze ognia", Berthy w "Księżniczce na ziarnku grochu" oraz pani Ruben w "Ostatnim rozdziale".
Gdzie szukać pomocy? Jeśli znajdujesz się w trudnej sytuacji i chcesz porozmawiać z psychologiem, listę miejsc, w których możesz szukać pomocy, znajdziesz TUTAJ.