Pasją Wiktora Dyduły jest muzyka, ale dopiero od kilku lat dzięki niej może się utrzymywać. Wcześniej zarabiał jako kelner. W rozmowie z o2 przyznał, że gastronomia nauczyło go pokory i cierpliwości, a niektóre sytuacje zapamiętał na całe życie.
Większość jest pozytywna, jednak zdarzały się także momenty, w których z moralnego obowiązku musiał podejmować interwencje. Tak było podczas sezonu letniego, gdy pracował w barze przy plaży.
Była jakaś grupa, która bardzo zabalowała i jak my otwieraliśmy bar, to oni dopiero kończyli imprezę w stanie silnego upojenia. Była z nimi dziewczyna, z którą widać było, że jest już bardzo trudno. Była półprzytomna — rozpoczął w wywiadzie dla Eski.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wiktor Dyduła dodał, że razem z kolegami przyglądali się imprezowiczom. Nie wiedzieli, czy spotkali upojoną dziewczynę dopiero nad ranem, czy są jej przyjaciółmi. Gdy jeden z mężczyzn wziął ją na ręce i chciał zabrać do pokoju, postanowili działać. Nie chcieli, by doszło do ewentualnego przestępstwa i zrobienia jej krzywdy.
To było straszne, bo miałem wrażenie, że może stać się coś złego. Pamiętam, że poinformowaliśmy wtedy ochronę i chyba udało się ochronić tę dziewczynę — podsumował.
Dyduła był kelnerem. Zdradził, jakie gwiazdy obsługiwał
Wokalista znany z "Idola" miał okazję spotkać przy barze także osoby z pierwszych stron gazet. 27-latek żartuje, że "ma na nich haki", a z niektórymi po latach spotkał się za kulisami koncertów, co uznaje za zabawną ironię losu.
Obsługiwałem np. Michała Szpaka kiedyś na plaży, jakąś lemoniadę mu zanosiłem. Andrzeja Piasecznego. Nawet z nim tam dłużej porozmawiałem, bo on miał taką aurę, że z każdym gdzieś tam pogadał, to było zawsze bardzo miłe — czytamy w Esce.
To, czy inni artyści również byli przyjemni dla obsługi, postanowił zachować w tajemnicy. Wiktor Dyduła o swoich przeżyciach z ostatnich dwóch lat (wówczas nie był już związany z gastronomią) śpiewa w utworach z nowego albumu pt. "Tak jak tutaj stroję".
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.