Zanim Misheel Jargalsaikhan trafiła na plan "Rodziny zastępczej" i osiadła w Warszawie, często zmieniała miejsce zamieszkania. Razem z rodzicami przeprowadzała się m.in. do Chojnic, Gdyni i Radomia. W każdym z miejsc już jako kilkulatka doświadczała tego samego — nietolerancji.
W rozmowie z Plejadą podzieliła się swoimi wspomnieniami z tych czasów. Dzieci w szkole nie umiały zaakceptować jej pochodzenia, często z niej kpiły i ją wyzywały. Młoda dziewczynka nie potrafiła zrozumieć, dlaczego przezywają ją "Ej, Chinka", jeśli naprawdę urodziła się w Mongolii.
Serialowa Zosia z "Rodziny zastępczej" nie ukrywała, że było to dla niej stresujące i nie wiedziała, jak sobie z tym radzić. Na szczęście z biegiem lat znalazła sposób na podobne zaczepki.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nie bez znaczenia miał sukces familijnej produkcji Polsatu, która sama w sobie promowała tolerancję i negowała wszelkie objawy rasizmu. Misheel Jargalsaikhan stała się popularna w całej Polsce, a ludzie zmienili do niej swoje nastawienie. Niestety, nie wszyscy.
Mężczyźni, którzy chodzili z hasłami "Polska dla Polaków", mówili: "Patrz, to ta z serialu". Mogłam odetchnąć. Problem rasizmu w Polsce wciąż jest obecny, ale jest zdecydowanie mniejszy niż parę lat temu — oznajmiła w Plejadzie.
Misheel Jargalsaikhan ma sposób na rasistowskie zaczepki
Gwiazda "Rodziny zastępczej" zdradziła swój trik, jak zagiąć osoby, które zwracają się do niej w prześmiewczy sposób. Na wszelkie rasistowskie zaczepki odpowiada piękną polszczyzną, którą uważa za swoją najmocniejszą broń, "której nikt się nie spodziewa".
Riposta w języku polskim sprawia, że atakujący są na tyle zdziwieni, że odpuszczają i odchodzą. Misheel Jargalsaikhan mimo nieciekawych przeżyć z dzieciństwa postanowiła zostać w Polsce, którą traktuje jak ojczyznę.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.