Wojtek Sawicki od 2018 roku prowadzi w sieci profil Life on Wheelz. Ukazuje tam codzienne życie osoby niepełnosprawnej. Internetowy twórca cierpi na rzadką i nieuleczalną dystrofię mięśniową Duchenne'a.
Porusza się na specjalistycznym wózku, jego ruchy są znacznie ograniczone. W nowym wpisie pokazał zdjęcie, gdy był dzieckiem i wrócił do czasów, gdy choroba dopiero zaczynała wyniszczać jego mięśnie. Okazuje się, że mimo coraz bardziej odczuwalnych przeciwności (m.in. długich pobytów w szpitalach) wspomina dzieciństwo w jasnych barwach.
To był szczęśliwy czas. Wtedy wydawało mi się, że mogę wszystko, byłem pewny siebie, wygadany i odważny. Świat należał do mnie, i co z tego, że ciągnąłem za sobą nogę, że miałem zdarte kolana od ciągłych upadków, że zdobywałem go na czterokołowym rowerze. W swoim tempie, ale go posiadłem - zaczął na Instagramie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wojtek Sawicki zapisał w pamięci kadry z pozornie prozaicznych czynności, które teraz wspomina z dużą nostalgią. To m.in. jedzenie pomidorów na działce dziadka, jazda gokartami po wesołym miasteczku, pływanie w basenie, domowe przebieranki lub jedzenie ulubionych lodów.
Influencer pamięta, że był wówczas ciekawy świata, wszędzie chciał być pierwszy, a mimo dostarczania sobie wciąż nowych doświadczeń czuł wielki niedosyt. Euforii nie tracił również później, gdy dolegliwości coraz mocniej dawały mu się we znaki.
Nieważne, czy miałem nogi w gipsie, czy pobierano mi wycinek z mięśnia, czy leżałem dwa tygodnie w szpitalu na Banacha, czy okładałem sine pośladki kapustą, czy rozbiłem sobie głowę na schodach. To były tylko didaskalia, drobne problemy, z którymi trzeba było sobie poradzić — czytamy.
Wojtek Sawicki z Life of Wheelz jest wdzięczny rodzicom
Autor Life on Wheelz czuł, że z jego ciałem dzieje się coś dziwnego, jednak nie był do końca świadomy zmiany, jaka go czekała. O to, by czerpał pełnymi garściami, postarali się jego rodzice. Jest im wdzięczny, że umieli wzbudzić w dziecku dobry nastrój "mimo tragedii rozgrywającej się na ich oczach".
Cieszę się, że moi rodzice zapewnili mi radosne dzieciństwo, że byliśmy w tym razem, że potrafiliśmy się cieszyć z małych rzeczy. A może to są właśnie te najważniejsze kwestie? Zwykłe rodzinne życie. [...] Bycie tu i teraz. Wysysanie lodów Calippo z tubki — podsumował.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.