Jacek Braciak jest ojcem osoby transpłciowej. Konrad urodził się jako kobieta, jednak zawsze czuł się mężczyzną. Aby zmienić płeć nie tylko mentalnie, ale także w zgodzie z porządkiem prawnym, musiał pozwać do sądu swoich rodziców. Nie do końca wiedział dlaczego.
Ja do moich rodziców nic nie mam. [...] Praktyka sądownicza jest taka, że należy kogoś pozwać. [...] To jest pozew o ustalenie płci. Tak to się nazywa. Ale o co ja pozywam moich rodziców, to nie mam jasności - mówił w "Halo, tu Polsat".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
By móc dostać nowy pesel oraz dowód osobisty i tym samym posługiwać się męskim imieniem, konieczna była zatem rozprawa sądowa. Konrad Braciak przyznał, że w trakcie zadawano niepotrzebne intymne pytania, które w jego mniemaniu "nie były związane z tematem".
Na przykład pytania z kim się jest w relacji romantycznej, jakiej płci jest ta osoba. Czy jakaś relacja w ogóle jest. To pytanie zostało zadane nie mnie, a mojej mamie [...] To jest często proces bardzo upokarzający. Mój nie był taki zły. Dostałem osobę biegłą, która nie zadawała tego typu pytań — wyjaśnił.
Procedura już się zakończyła, jednak to, co działo się przed nią, na zawsze pozostanie w pamięci Konrada Braciaka. Musiał posługiwać się dokumentami wystawionymi na Jadwigę Braciak, choć zaczął brać leki i hormony, które zmieniały jego wygląd.
Konrad Braciak znosił publiczne upokorzenia przed zmianą dokumentów
To doprowadzało do wielu wstydliwych i niezręcznych sytuacji, bo nie wszyscy mogli zidentyfikować go na podstawie zdjęcia w dowodzie. Miał problem, gdy chciał kupić papierosy w sklepie, bilet na tramwaj lub pociąg. Zdarzało się, że był zmuszony publicznie, w obecności innych ludzi, tłumaczyć się z procesu tranzycji płciowej.
Pokazałem konduktorowi mój dowód osobisty, ponieważ kupowałem bilet przez internet, przekonany, że nie będzie problemu i na samym początku czterogodzinnej trasy Wrocław-Warszawa, konduktor zaczął wykrzykiwać na cały wagon: "Ale to jest jakaś kobieta!". Musiałem się tłumaczyć obcemu człowiekowi. Od tamtej pory przestałem jeździć pociągami albo kupowałem bilet w kasie — wspominał w "Halo, tu Polsat".
To, co dodawało mu sił, to wsparcie bliskich i wiernych przyjaciół. Tę podwójną rolę pełni m.in. jego ojciec. Jacek Braciak dowiódł swojej rodzicielskiej miłości.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.