Piotr Fronczewski w autobiografii powrócił do czasu, w którym musiał zrezygnować z części zawodowych obowiązków i skupić się na opiece nad matką. Z tego zadania wywiązał się najlepiej, jak mógł.
Gdy rodzicielka doznała licznych złamań (upadła w swoim mieszkaniu), zaproponował jej przeprowadzkę do siebie. Kobieta wcześniej nie chciała się na to zgodzić, jednak w obliczu problemów zdrowotnych zmieniła zdanie. Dobiegając setki, przestała być samodzielna, ale mogła liczyć na pomoc syna.
Kiedy rano pomagam jej usiąść, podaję śniadanie, przytulam na dzień dobry, to jest stan, którego nie potrafię opisać. [...] Trzymając ją w ramionach, mam przecież świadomość, że wziąłem się z niej. Dalej nie ma już słów. Jest tylko bliskość — mówił w książce pt. "Ja, Fronczewski".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Aktor nie ukrywał, że sprawowanie pieczy nad seniorką traktował jako "spłatę długu za jej dobroć". Bogna Duszyńska zawsze kibicowała jego karierze i była dla niego wsparciem w trudnych chwilach. Być może bez niej nie odniósłby aż takiego sukcesu.
Gwiazdor filmu "Konsul" odpłacił się tym samym i, jak opowiada, ani przez chwilę nie brał pod uwagę opcji oddania matki do hospicjum, jednocześnie nie potępiając tych, którzy tak robią. Razem z żoną sumiennie troszczył się o schorowaną staruszką, a jako osobisty pielęgniarz szybko "pokonał barierę intymności i pozbył się skrępowania".
Mówimy tu również o fizjologii, o kontakcie ze starczą cielesnością. [...] To są trudne rzeczy. Przynajmniej na początku. Nie wiedziałem, jak sobie poradzę - pisał w "Ja, Fronczewski".
Fronczewski opiekował się matką. Nie zawsze było łatwo
Piotr Fronczewski nie ukrywał, że pojawiała się u niego także frustracja i bezsilność, jednak tłumaczył sobie, że lepiej podchodzić do chwil spędzonych przy łóżku matki bez negatywnych emocji. Był to sprawdzian dla jego charakteru, a także możliwość duchowego rozwoju.
Dla mnie te ostatnie cztery lata z mamą to są rekolekcje — opisywał 78-latek.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.