30-lecie "Familiady" intensywnie świętą nie tylko fani, ale także Karol Strasburger. Do sieci co rusz dodaje kolejne ciekawostki dotyczące programu, bez którego trudno obejść się nie tylko w niedzielne południe.
Prezenter przypomniał internautom, że produkcja nie zawsze wyglądała tak, jak teraz. Próbowano różnych zmian, jednak tylko niektóre spodobały się telewidzom. Mowa nie tylko o kultowych sucharach, ale też różniących się zasadach rywalizacji.
Program ulegał zmianom, od mówienia sobie per pan i całowania kobiet w rękę, po reżyserowanie nawet tego, co ja mówię i co mają odpowiadać rodziny. Dzisiaj mamy pełną dowolność. Zmienił się regulamin, kiedyś uczestnikami "Familiady" były rodziny, teraz choćby grupy znajomych -- wypunktował w sieci.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Karol Strasburger odnotował także wzrost wartości nagród. Oszacował go na ok. 10 tys. zł. Aktualnie ci, którzy lepiej odgadną odpowiedzi ankietowanych, mogą się przy tym nieźle obłowić.
Można wygrać 25 tysięcy złotych, a jeśli komuś trzykrotnie się uda, to jest to kwota ponad 70 tysięcy — zaznaczył.
Kolejnym z powodów sukcesu, jakim od trzech dekad cieszy się "Familiada", może być sam gospodarz. Nadał programowi unikalny klimat, w specyficzny sposób rozmawia z uczestnikami i stara się, by nie czuli się zestresowani.
Karol Strasburger mógł przestać prowadzić "Familiadę"
W ostatnim czasie pojawiały się głosy, by w miejsce 77-latka zatrudnić któregoś z młodszych kolegów po fachu. Fani teleturnieju błyskawicznie storpedowali ten pomysł. Choć przez pewien czas przyszłość Karola Strasburgera była niepewna, ostateczna udało mu się obronić posadę.
Nic nie wskazuje na to, by w najbliższym czasie miało się to zmienić. Gwiazdor filmu "Noce i dnie" mimo obowiązków tacierzyńskich nie zamierza zwalniać tempa i chce pracować tak długo, jak będzie to możliwe. Jak sądzicie, czy bez niego losy "Familiady" mogły potoczyć się inaczej?
Czytaj też: 77-letni Strasburger rezygnuje. "Nie mam ochoty"
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.