W rozmowie z "Faktem" Justyna Steczkowska przyznała, że ma bardzo dobrą relację z duchownymi ze swojej parafii. Przyznała, że w tym roku przyjęła księdza na kolędę. Artystka cieszy się, bo nie zawsze ma taką okazję, ze względu na zawodowe obowiązki.
Zawsze go przyjmuję, jak przychodzi albo zostawiam coś dla niego. W tym roku udało się być. Ja bardzo lubię naszego księdza z parafii - mówi "Faktowi" Steczkowska.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W tym roku kapłan mógł liczyć na wyjątkowe powitanie. Justyna Steczkowska nie tylko przyjęła księdza w życzliwy sposób i przekazała dary na rzecz parafii. Na jej stole pojawił się poczęstunek.
Zawsze jest ciasto, herbata, wszystko, co trzeba. No po prostu zwykła rzecz. Po prostu ktoś przychodzi do ciebie w odwiedziny. Wiesz, bo jesteś o tym poinformowany, więc herbata i ciasto to takie podstawowe elementy - mówi "Faktowi" artystka.
Steczkowska nie ukrywa w rozmowie z "Faktem", że Bóg jest bardzo ważny w jej życiu. Podkreśla, że nikogo nie zmusza do wiary i "każdy wybiera swoją drogę".
Niech każdy odczuwa to sercem. Wystarczy, że będzie dobry dla innych ludzi, nie będzie hejtował, nie będzie zbyt dużo gniewu nosił w sobie, oskarżał, bił, maltretował po prostu będzie dobry dla drugich ludzi. To już jest wystarczający akt wiary. Naprawdę - tłumaczy piosenkarka.
Czytaj także: O. Tadeusz Rydzyk grzmi. "Najchętniej by nas rozjechali"
Co ciekawe, zmarły w 2001 roku ojciec Justyny Steczkowskiej był w młodości księdzem. Ostatecznie zrezygnował ze stanu duchownego, ale cały czas pozostał głęboko wierzącym człowiekiem. Na trzy lata przed śmiercią wziął ślub kościelny z matką Justyny, Danutą. Kosztowało go to lata batalii z Kościołem katolickim jako instytucją.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.