Kamil Niewiński
Kamil Niewiński| 
aktualizacja 

Emerytowany policjant ujawnia. "Zaczęło się, jak wróciła z Niemiec"

52

Do mediów w ostatnim czasie trafiły nowe informacje obciążające Dagmarę Kaźmierską. Już kilkanaście lat temu była ona dobrze znana policji, a były szef grupy operacyjnej podzielił się teraz kilkoma historiami z celebrytką w roli głównej.

Emerytowany policjant ujawnia. "Zaczęło się, jak wróciła z Niemiec"
Dagmara Kaźmierska (AKPA, Lukasz Telus)

W ostatnich dniach ponownie głośno zrobiło się wokół osoby Dagmary Kaźmierskiej. Osobistość medialna, która stała się szerzej rozpoznawalna przez udział w programie "Królowe Życia", już wcześniej wzbudzała wiele kontrowersji. Tym razem jednak portal Goniec.pl zdołał dotrzeć w swoim reportażu do wielu mrożących krew w żyłach historii z jej życia.

Przed medialną karierą Kaźmierska miała zajmować się sutenerstwem, a relacje jednej z jej byłych pracownic brzmią naprawdę przerażająco. Celebrytka miała znęcać się nad zatrudnionymi kobietami, bić je, podawać narkotyki, a nawet zlecić gwałt na jednej z nich jako kara za próbę ucieczki.

Dla policjantów z Dolnego Śląska wypłynięcie tych informacji nie był żadnym zaskoczeniem. Pokazują to chociażby wypowiedzi Janusza Bartkiewicza — obecnie emerytowanego policjanta, a kilkanaście lat temu szefa grupy operacyjnej w Wałbrzychu zajmującej się przestępczością zorganizowaną.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Dagmara Kaźmierska zapowiada kolejną książkę! "Moje życie jest na 100 książek"

Bartkiewicz w rozmowie z "Faktem" potwierdził, że Kaźmierska rzeczywiście prowadziła klub, w którym miało dochodzić do wstrząsających scen opisanych przez "Gońca".

Cała historia kryminalna zaczyna się, jak wróciła z Niemiec. Prowadziła w Polsce klub, niby towarzyski, a tak naprawdę była to agencja. Prowadziła Torę (lokal "Kazika"), o czym nie wspomina w książce - wspomina Bartkiewicz.

Policja zamontowała GPS w aucie Kaźmierskiej. "Nikt za nią nie musiał chodzić"

Policjant odniósł się również do jej autobiografii "Prawdziwa historia Królowej Życia". Bartkiewicz przyznał, że w celu obserwowania poczynań Kaźmierskiej oraz jej partnera, gangstera Pawła K. ps. "Kazik", zdołali zamontować w jej samochodzie GPS. Na początku lat 2000. wcale nie było to prostym zadaniem i wymagało to zarówno sprawnej akcji, jak również zaangażowania wyspecjalizowanych techników.

Dagmara opowiada w książce, że w tym czasie policja nie odstępowała jej na krok. Tymczasem my żeśmy wcale za nią nie chodzili, nie musieliśmy. W bardzo sprytny sposób zamontowaliśmy jej w aucie GPS. To były pierwsze GPS, specjalista przyjechał z Wrocławia. Została wezwana na komendę w Kłodzku. Parking specjalnie zagęściliśmy, żeby wjechała na teren komendy i żeby jej założyć sprzęt. Dzięki temu wiedzieliśmy, gdzie się porusza, że przekracza prędkość, jeżdżąc po Kłodzku z prędkością 120, 150 km/godz., gdzie się zatrzymuje, cały rozkład dnia. Nikt za nią nie musiał chodzić.
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić